Zarówno Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów (NIMOZ) jak i Narodowy Instytut Dziedzictwa wyrażają na swoich stronach internetowych zaniepokojenie w sprawie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o ochronie i opiece nad zabytkami (druk sejmowy nr 3383, obecnie po dwóch czytaniach w komisji).

Nowelizacja zakłada wprowadzenie nowych oraz zmianę niektórych istniejących przepisów regulujących amatorskie poszukiwania zabytków w Polsce, w tym utworzenia rejestru poszukiwań w postaci aplikacji cyfrowej.

Zmiany — zdaniem wnioskodawców — dotyczą szerokiej grupy obywateli (zgodnie z szacunkami MKIDN to około 100 tysięcy, a według strony społecznej — około 200-250 tysięcy osób), organizacji zrzeszających pasjonatów poszukiwań, zabytków, historii i jej materialnych świadectw realizujących pasję poszukiwań przy pomocy detektorów metali i zapewnia włączenia ich do systemu poszukiwań z poszanowaniem dziedzictwa kulturowego.

Szacuje się, że zaledwie 1% obywateli poszukujących zabytków korzysta z procedury administracyjnej. Reszta pozostaje poza systemem.

Jak podkreśla dr Paulina Florjanowicz, dyrektor NIMOZ i archeolog, celem projektu jest umożliwienie prowadzenia poszukiwań zabytków archeologicznych przez amatorów bez wymaganego dotychczas pozwolenia właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Zwraca uwagę, że zabytki archeologiczne w Polsce, podobnie jak w innych krajach europejskich, objęte są szczególną ochroną państwa i stanowią jego własność. Stanowią bowiem wyjątkowe źródło do poznania przeszłości — w pełni obiektywne, ale jednocześnie nieme.

Odczytanie przekazu, które niosą, wymaga specjalistycznego sposobu ich pozyskania, dokumentującego nie tyle sam zabytek (ruchomy zabytek archeologiczny), co kontekst, w którym występuje (nieruchomy zabytek archeologiczny).

W swoim stanowisku NIMOZ przypomina także, że podstawowa zasada ochrony zabytków archeologicznych, podobnie jak w innych dziedzinach, brzmi: Nie szkodzić. W odniesieniu do archeologii oznacza to, że zabytki archeologiczne należy chronić przede wszystkim w ziemi, a ich pozyskiwanie powinno być ograniczone do sytuacji niezbędnych, gdy teren, na którym występują, i tak ulegnie dewastacji, np. w wyniku prowadzonej inwestycji. Poza tym przyjmuje się, że rozwój technologii nieinwazyjnych jest tak szybki, że pozwala na uzyskanie coraz większej liczby informacji naukowych, które przy zastosowaniu tradycyjnych metod, takich jak kopanie, zostaną bezpowrotnie utracone.

NID zwraca natomiast uwagę na inne proponowane przepisy. Według wstępnych szacunków proponowane w projekcie obszary zakazu poszukiwań, które obowiązkowo trzeba będzie uwidocznić w specjalnie stworzonej przez MKIDN aplikacji, będą obejmowały przeszło 800 000 lokalizacji o zróżnicowanych, często niedookreślonych granicach. Częściowo dane te będą wymagały dopiero ich zgromadzenia.

NID przypomina, że na portalu mapowym NID znajduje się zastrzeżenie, że zgodnie z obowiązującym prawem prezentowane na nim dane mają charakter poglądowy i nie mogą być podstawą jakichkolwiek czynności administracyjnych czy urzędowych, a „każdorazowe rozstrzygnięcie dotyczące zabytku musi być konsultowane z właściwym dla położenia obiektu wojewódzkim konserwatorem zabytków”.

W oświadczeniu NID podkreśla, że od wielu lat prowadzi działania i projekty mające na celu stworzenie warunków do rozpoczęcia procesu transformacji cyfrowej w ochronie zabytków, o czym świadczy m.in. proces digitalizacji zasobów instytutu, konsekwentnie wspierany przez MKiDN oraz Generalnego Konserwatora Zabytków, także przez rozwijanie aplikacji Scan Manager do wspomagania procesu skanowania dokumentacji, usprawniającej pracę organów ochrony zabytków.

Pierwszym krokiem w tym kierunku miało być zapewnienie możliwości prowadzenia rejestru zabytków i ewidencji w formie elektronicznej oraz aktualizacja decyzji wpisowych wydawanych od 1928 r. poprzez ich wiążące, urzędowe odniesienie do obecnych podziałów geodezyjnych.